sobota, 30 lipca 2016

64. Mamopedia

- Mamoo, czemu idziemy tędy?
- To droga dla pieszych.
- Pierwszych?? Jesteśmy pierwsi?
- Nie, myszko - piesi.
- Piersi...
- Nie piersi tylko piesi.
- Piesi jak pies?
- Piesi, czyli ci co chodzą na piechotę.
- Hmmm...na piechotę czyli gdzie?
- Czyli nóżkami. Piesi chodzą na piechotę, czyli chodzą pieszo.
Róża porzuciła analizę polszczyzny i spojrzała bez przekonania na jadący obok rower:
- A ten to piesi?
- Nie, ten to rowerzysta.
- To czemu my tędy idziemy?
- Bo miałam takie marzenie.
- Oh, rozumiem.

W czasie snu nie przestawaj być elegancka




czwartek, 28 lipca 2016

63. Nienuda

Miało się już ku zachodowi.
Dziecko wracające z placu zabaw przełączyło się cichcem na tryb "doprowadź matkę do szału", ja bliska owego szału nerwowo wciskałam guziki windy, dziecko histeryzowało, że te guziki to ono chciało... Fajnie było.
 Do tego stopnia fajnie, ze z nerwów szukając kluczy wysypałam zawartość torebki na wycieraczkę. Gdy mąż zaniepokojony odgłosami zza drzwi otworzył je nam, ujrzał dwie kobiety swego życia na skraju załamania nerwowego.
Na zdumione zapytanie co się dzieje, Róża postanowiła sie zwierzyć z mego okrucieństwa:
- Mama mi ukradła guziki do windy!! Nic nie mogłam zrobić sama! Mam POTWORNIE NUDNY dzień!
Tato się zamyślił, przyoblekł koszulkę i zaproponował córce wyprawę... na tajemnicze 11 piętro. Różę zatkało. Tatko ogłosił bowiem że tylko z pomocą wytrawnego wciskacza guzików będzie w stanie dojechać do celu. Wytrawny wciskacz ze szczęką w parterze wyszedł z ojcem, a ja uradowana wparowałam do domu, w marzeniach pijąc kawę. Taaaa....
Pięć sekund później Róża pokonana przez własną wyobraźnię przyszła po wsparcie. Wyruszyłam zatem z nimi.
(Jak wiadomo, winda w wieżowcu dociera wyłącznie do piętra dziesiątego, potem per pedes trzeba się jeszcze wdrapać ku tajemnicy, ciemnym korytarzem przejść przez łącznik, wybrać odpowiednie drzwi... abrakadabra... jakaś nowa winda, jakaś inna rzeczywistość...).
 Oszołomiona nagłymi zmianami scenografii córka wciskała w obcej windzie co się dało, a gdy po wyjściu odkryła, że znalazła się w sąsiedniej klatce pojaśniała z zachwytu i wygłosiła tonem Osła za Schrecka - JA CHCĘ JESZCZE RAZ!
Następne pół godziny upłynęło zatem rodzinie Jastrzębskich na krążeniu góra-dół w klatkach wieżowca.
Po powrocie do domu pijane szczęściem dziecię wygłosiło:
- Tatuś miał wspaniały pomysł. A jaki ty masz pomysł?
:/
Na szczęście miałam torebkę kukurydzy i mogłam zaszpanować robieniem popcornu, który podglądany przez szklaną pokrywkę dostarczył kolejnej porcji piszczących uciech...
Zażerając popcorn Róża ogłosiła że miała...NAJWSPANIALSZE WAKACJE W ŻYCIU.

Tak sobie myślę... może by turnusy organizować?
-Róziu,a wiesz że rybkę się jadło dwoma widelcami?
- Naprawdę?? Wspaniały pomysł mamusiu

środa, 20 lipca 2016

62. Mamooooooooooo....

- Mamooo, oni mówią że w zdrowym ciele zdrowy duch.
- No dobrze mówią.
- Ale duchy nie istnieją!
- To prawda, ale to takie przysłowie.
- A co to oznacza?
- Że jak ćwiczysz, zjadasz właściwe rzeczy, jesteś wypoczęta i zdrowa, to w środku czujesz się dobrze, masz świetny humor, jest ci wesoło.
- A ten duch?
- Ten duch, to ty w środku. To co czujesz i myślisz.
- A gdzie to cielę ?

°°°°°°°°
- Mamooo, a czy na pewno przyjdzie jesień?
- Tak kochanie. Nie boj się.
- Nie boję się. Niczego. Tylko potworów i duchów.
- Serio?
- Tak, ale duchy nie istnieją...prawda?
- Nie istnieją także potwory, więc  nie musisz się bać.
- Trochę muszę. Bo jak jednak są jakieś, to na przypadek** ja już się boję.

** wszelki wypadek

°°°°°°°°°°
- Mamo, a ona mi zabrala hulajnogę żeby pojeździć, a ja chciałam być pierwsza!
- Zaczekaj, pojeździ i ci odda przecież.
- Ale ja nie chcę żebym miała drugość, chciałabym zawsze mieć pierwszość.
- Yyym ahaa. A dlaczego?
- Żeby moja była ważność.



wtorek, 19 lipca 2016

61. Up and down

Róża opanowała samodzielne huśtanie, w związku z czym jej matka mówi "bujaj się młoda" i radośnie skreśla kolejny punkt obsługi na placu zabaw wznosząc kubkiem kawy toast za wolność.  ("Zjeżdżaj" i "gońcie się"' wypowiadane tysiąckrotnie choćby tylko w kontekście berka i ślizgawki, już tak nie cieszy matki tęsknie zerkającej w stronę ławeczek )
Obecnie każdy, przypadkowo nawet znajdujący się w okolicy placu zabaw słyszy zatem :
- Heeej! Cioociu (wujku, mamo dziewczynki, pani z siatką, pieskuuu, żuluuu w krzakach) patrz jak się huśtam samaaaa!
A ziemia ani na sekundę nie zwolniła.
A media milczą.

Słońce wyszło, pogoda się poprawia, znak że sie mi się urlop kończy. Jak co roku blada jak śmietana wrócę do pracy wraz z rzeszą lipcowych urlopowiczów. Z moją karnacją to i tak niewielka strata, ale lubię sobie marzyć że opalam się na brąz, który nie schodzi po dniu wraz z naskórkiem.

 Róża czeka powrotu do przedszkola. Wakacje wakacjami, ale czeka awans.
Swoja drogą - wspaniały czas w którym nazwa "średniak" jest powodem do dumy...



środa, 13 lipca 2016

60. Być kobietą...

Róża wróciła z podwórka brudna jak górnik. Spocone strączki włosów kleiły się do usmarowanej lodami buzi. Do rąk noszących ślady po czekoladzie przylepiły się smugi szarego piachu, a skarpetki po zdjęciu z nóg nie zmieniały swojej formy.
Zważywszy na fakt że przeryczała ostatnie 10 minut powrotu do domu ("Ja nie chceeeee iść dooo doooomuuuuu!!!!") oczy i policzki miala w czerwone cętki. Gile, strupy na kolanach i czarne pazury dopełniały stylizacji. Cud miód i orzeszki.
Stanęła przy lustrze w przedpokoju, przez moment w zadumie dłubała w nosie, po czym stwierdziła:
- Mamooo, ta opaska z koroną nie pasuje...powinna być kwiatuszkowa.

Zdecydowanie.

Pięć minut później na widok swojej urodziwej córki, tatko w szoku zarządził natychmiastową kąpiel. Rozległ sie wrzask, ponieważ Róża przechodzi właśnie fazę wyjca i wpada w rozpacz średnio czterdzieści razy na godzinę.
- GŁUPI!! - wrzasnęła w powietrze.
- Słucham? Co jest moja panno głupie? - zainteresowałam się z łazienki.
Nastąpiła ciężka pauza. Róża poczuła ze stąpa po kruchym lodzie, toteż gwałtowne procesy myślowe przebiegły jej przez twarz.
- Głupi ten świat! - wrzasnął mały brudas w akcie desperacji.

Zdecydowanie.

Odmakając w wannie z ponurym wyrazem twarzy, Róża prowadziła dialog z plastikową płaszczką.
- Nigdy ci powiem mojej tajemnicy. Bo nie masz uszów. Albo powiem ci, ale pamiętaj że to tajemnica. Nikomu nie mów. Ale ty nie powiesz, bo nie masz buzi. Jakie to smutne i zabawne...

Zdecydowanie.

Para nad rzeką